Internet w dzisiejszych czasach to podstawa funkcjonowania rodziny :)
A tak na serio to pewnie większość młodych ludzi ma jakiś rodzaj dostępu do internetu. Ponadto tylko jeden komputer podpięty w domu do sieci to też często mało. Warto jest więc od razu zainstalować sobie router lub modem wi-fi i mieć radiową sieć w całym domu.
Niestety jednak prędkość sieci radiowej póki co nie jest tak wysoka jak prędkość po kablu. Może w przyszłości się to zmieni ale póki co warto w czasie remontu lub urządzania mieszkania / domu już na samym początku porozkładać niezbędne kable i ukryć je w ścianach lub listwach przy podłodze.
Pierwsze co trzeba zrobić to przewidzieć gdzie będzie się znajdował switch czyli rozgałęziacz sygnału. Najczęściej w małych domowych instalacjach jest on zintegrowany z modemem. Wybierając modem warto od razu wybrać taki z obsługą wi-fi. Wówczas oprócz internetu kablowego będziecie mieli też internet radiowy, który mimo mniejszej prędkości i dostępności i tak często się przydaje.
Drugim etapem jest podjęcie decyzji gdzie będziecie chcieli mieć gniazdka do internetu. Ja u siebie w mieszkaniu założyłem, że gniazdko ma być w każdym pokoju (bez kuchni, łazienki i wc, choć w tym ostatnim mógłby się przydać ;) ) a pokoju dziecięcym nawet 2.
Potem trzeba podjąć decyzję czy do każdego gniazdka będziemy ciągnąć kabel bezpośrednio z rozdzielacza (switcha) czy gdzieś zamontujemy kolejnego switcha żeby tam rozdzielić sygnał. Wszystko zależy od tego ile gniazdek łącznie zaplanowaliśmy, ile mamy gniazd w pierwszym switchu i jak długie muszą być kable żeby doprowadzić je od rozgałęziacza do gniazdka.
Jeśli mamy wystarczającą ilość wolnych gniazd w switchu, kable nie muszą być baaardzo długie i mieszczą nam się w listwach lub ścianie to polecam pociągnąć kable bezpośrednio od switcha do gniazdek docelowych.
Potem już tylko trzeba zarobić końcówki na każdym końcu każdego kabla i już - mamy internet wszędzie.
O mieszkaniu
O mieszkaniu w bloku, o zakupie mieszkania, o kredycie, o remoncie....
7 września 2011
27 sierpnia 2011
O dokumentacji remontu
Bardzo polecam podczas remontu mieszkania lub budowy domu porządnie obfotografować teren budowy lub stan zastany i potem regularnie prowadzić fotograficzną dokumentację remontu/budowy. Podczas prac remontowo budowlanych nie ma co prawda dużo czasu na chodzenie po budowie i pstrykanie fotek ale wierzcie mi po zakończeniu prac cudownie jest spojrzeć jak to co dokonaliśmy wyglądało wcześniej.
Proponuje przed i po każdym ważnym momencie wykonywać jaknajbardziej szczegółowe zdjęcia placu budowy a dodatkowo przynajmniej raz na tydzień pstrykać fotkę ze specjalnego starannie wybranego miejsca, które pozwoli Wam ustawić punkt odniesienia i robić zdjęcia zawierające za każdym razem ten sam kadr. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego ile satysfakcji da Wam oglądanie tych zdjęć w przyszłości.
Proponuje przed i po każdym ważnym momencie wykonywać jaknajbardziej szczegółowe zdjęcia placu budowy a dodatkowo przynajmniej raz na tydzień pstrykać fotkę ze specjalnego starannie wybranego miejsca, które pozwoli Wam ustawić punkt odniesienia i robić zdjęcia zawierające za każdym razem ten sam kadr. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego ile satysfakcji da Wam oglądanie tych zdjęć w przyszłości.
5 sierpnia 2011
O świadectwach energetycznych
Od początku 2009 roku obowiązuje w Polsce prawo mówiące o tym że osoba kupująca dom lub mieszkanie może zażądać od właściciela budynku tzw. świadectwa charakterystyki energetycznej. Dokument ten w założeniu ma nam przed zakupem mieszkania czy domu powiedzieć czy nasz nowy nabytek będzie pobierał dużo energii czy mało. A dodatkowo czy ta energia to energia odnawialna (przyjazna środowisku) czy nieodnawialna. Niby słuszna rzecz ale jak to w Polsce bywa, zupełnie autorom tych przepisów nie wyszła.
Okazuje się że sposób określania takiej charakterystyki przez uprawnionych certyfikatorów w wielu miejscach pozwala na określanie pewnych współczynników zgodnie z doświadczeniem autora i jego stanem wiedzy na dany temat. Jednocześnie pewne dane które trzeba przyjąć do obliczeń są tak trudno dostępne że w praktyce stosuje się parametry "na oko". Przykładowo grubość i materiał z którego wykonane są ściany budynku. Wszystko fajnie gdy mamy projekt budynku i wszystkie te parametry są w nim podane. A co w przypadku budynku z wielkiej płyty w którym nie wiadomo co siedzi? U mnie były szmaty w ścianach a u Was? W takiej sytuacji wypadałoby robić odwierty w ścianach i na ich podstawie opracować świadectwo. Takich kwiatków i trudności w rzetelnym wykonaniu certyfikatu niestety jest mnóstwo.
Jak się jeszcze dołoży do tego fakt że wykonywać świadectwa mogą osoby które ukończyły roczne studia podyplomowe a tak naprawdę nie mają zielonego pojęcia o fizyce budowli to okazuje się że świadectwo nie jest nam do niczego potrzebne. Ktoś kto na nie spojrzy ten nic z niego nie wyczyta, chyba że jest z branży grzewczej - wtedy wiedząc czym świadectwo energetyczne pachnie nie będzie do niego wielkiej wagi przykładał.
Reasumując: świadectwo energetyczne nic Wam nie da, bo dla kiepskiego budynku można zrobić dobre świadectwo a dla dobrego budynku można zrobić kiepskie (świadectwa dla budynków jednorodzinnych nigdy nie wychodzą). Jedyną rzecz do której w obecnym kształcie świadectwo może się przydać to fakt że możecie je wymagać od sprzedawcy mieszkania. Jak go nie ma to macie argument do targowania się.
Okazuje się że sposób określania takiej charakterystyki przez uprawnionych certyfikatorów w wielu miejscach pozwala na określanie pewnych współczynników zgodnie z doświadczeniem autora i jego stanem wiedzy na dany temat. Jednocześnie pewne dane które trzeba przyjąć do obliczeń są tak trudno dostępne że w praktyce stosuje się parametry "na oko". Przykładowo grubość i materiał z którego wykonane są ściany budynku. Wszystko fajnie gdy mamy projekt budynku i wszystkie te parametry są w nim podane. A co w przypadku budynku z wielkiej płyty w którym nie wiadomo co siedzi? U mnie były szmaty w ścianach a u Was? W takiej sytuacji wypadałoby robić odwierty w ścianach i na ich podstawie opracować świadectwo. Takich kwiatków i trudności w rzetelnym wykonaniu certyfikatu niestety jest mnóstwo.
Jak się jeszcze dołoży do tego fakt że wykonywać świadectwa mogą osoby które ukończyły roczne studia podyplomowe a tak naprawdę nie mają zielonego pojęcia o fizyce budowli to okazuje się że świadectwo nie jest nam do niczego potrzebne. Ktoś kto na nie spojrzy ten nic z niego nie wyczyta, chyba że jest z branży grzewczej - wtedy wiedząc czym świadectwo energetyczne pachnie nie będzie do niego wielkiej wagi przykładał.
Reasumując: świadectwo energetyczne nic Wam nie da, bo dla kiepskiego budynku można zrobić dobre świadectwo a dla dobrego budynku można zrobić kiepskie (świadectwa dla budynków jednorodzinnych nigdy nie wychodzą). Jedyną rzecz do której w obecnym kształcie świadectwo może się przydać to fakt że możecie je wymagać od sprzedawcy mieszkania. Jak go nie ma to macie argument do targowania się.
Subskrybuj:
Posty (Atom)