5 sierpnia 2011

O świadectwach energetycznych

Od początku 2009 roku obowiązuje w Polsce prawo mówiące o tym że osoba kupująca dom lub mieszkanie może zażądać od właściciela budynku tzw. świadectwa charakterystyki energetycznej. Dokument ten w założeniu ma nam przed zakupem mieszkania czy domu powiedzieć czy nasz nowy nabytek będzie pobierał dużo energii czy mało. A dodatkowo czy ta energia to energia odnawialna (przyjazna środowisku) czy nieodnawialna. Niby słuszna rzecz ale jak to w Polsce bywa, zupełnie autorom tych przepisów nie wyszła.

Okazuje się że sposób określania takiej charakterystyki przez uprawnionych certyfikatorów w wielu miejscach pozwala na określanie pewnych współczynników zgodnie z doświadczeniem autora i jego stanem wiedzy na dany temat. Jednocześnie pewne dane które trzeba przyjąć do obliczeń są tak trudno dostępne że w praktyce stosuje się parametry "na oko". Przykładowo grubość i materiał z którego wykonane są ściany budynku. Wszystko fajnie gdy mamy projekt budynku i wszystkie te parametry są w nim podane. A co w przypadku budynku z wielkiej płyty w którym nie wiadomo co siedzi? U mnie były szmaty w ścianach a u Was? W takiej sytuacji wypadałoby robić odwierty w ścianach i na ich podstawie opracować świadectwo. Takich kwiatków i trudności w rzetelnym wykonaniu certyfikatu niestety jest mnóstwo.

Jak się jeszcze dołoży do tego fakt że wykonywać świadectwa mogą osoby które ukończyły roczne studia podyplomowe a tak naprawdę nie mają zielonego pojęcia o fizyce budowli to okazuje się że świadectwo nie jest nam do niczego potrzebne. Ktoś kto na nie spojrzy ten nic z niego nie wyczyta, chyba że jest z branży grzewczej - wtedy wiedząc czym świadectwo energetyczne pachnie nie będzie do niego wielkiej wagi przykładał.

Reasumując: świadectwo energetyczne nic Wam nie da, bo dla kiepskiego budynku można zrobić dobre świadectwo a dla dobrego budynku można zrobić kiepskie (świadectwa dla budynków jednorodzinnych nigdy nie wychodzą). Jedyną rzecz do której w obecnym kształcie świadectwo może się przydać to fakt że możecie je wymagać od sprzedawcy mieszkania. Jak go nie ma to macie argument do targowania się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz