15 czerwca 2011

O wymianie grzejników

Jeśli staliście się szczęśliwymi posiadaczami "nowego" mieszkania z wielkiej płyty lub po prostu mieszkania w starym budownictwie to zapewne staliście się też posiadaczami cudownie wyglądających żeliwnych grzejników prosto z minionej epoki. No chyba że poprzedni właściciele nie mogli już na nie patrzeć i sami je wymienili lub spółdzielnia wymieniała grzejniki odgórnie.

Okazuje się, że grzejniki te mimo swojego mało estetycznego wyglądu, mają dużo większą trwałość niż nowe stalowe grzejniki. Oczywiście wszystko zależy od precyzji wykonania grzejnika. Ale technicznie rzecz ujmując grubość ścianki grzejnika żeliwnego w porównaniu ze stalowym jest pewnie ok. 3x większa więc korozja, a jej powinniśmy się bać najbardziej, potrzebuje zwyczajnie 3x więcej czasu na przeżarcie się na wylot.

Pozostaje więc zastanowić się przed wymianą grzejnika gdzie chcemy jej wykonać by zaspokoić gusta a gdzie można tego nie robić bo grzejnik jest np. ukryty. Tam gdzie nie jest to konieczne proponuje zostawić stary grzejnik no chyba że widać wyraźnie że ledwo się trzyma lub np. chcecie go przesunąć w inne miejsce. Montowanie starego grzejnika ponownie już nie ma sensu.

Jak już zdecydujecie się które grzejniki wymienić trzeba napisać pismo do spółdzielni, wspólnoty czy właściciela budynku o możliwość wymiany grzejnika lub grzejników. Trzeba tam też napisać w którym mieszkaniu w których pokojach chcecie wymienić grzejniki żebyście dostali informację o mocy jaką muszą zapewniać nowe grzejniki. Prawdopodobnie dostaniecie też informację o wysokości opłaty za spuszczenie wody z pionu grzejnego. Ten koszt to zazwyczaj kilkanaście złotych. Po otrzymaniu listu zwrotnego można umawiać się z hydraulikiem.

Warto też przed robotą zaopatrzyć się w takie małe zaworki odcinające do grzejników (można je dostać w każdym sklepie instalacyjnym lub poprosić hydraulika o przyniesienie ze sobą). Zaworki te po zakręceniu ich i zaworu termostatycznego pozwalają na zdjęcie grzejnika ze ściany i pomalowanie jej lub ułożenie kafelków. To bardzo przydatna rzecz.

Masz przejścia związane z wymianą grzejników lub generalnie grzejnikami? Komentuj!

13 czerwca 2011

O wymianie okien

Jeśli planujecie wymianę okien to najlepiej jest to zrobić w trakcie remontu jeszcze przed wyrównywaniem ścian, malowaniem czy kładzeniem podłogi. Wymiana okien zawsze kojarzy się niestety z niezłym bałaganem w mieszkaniu. No ale jak wyjmuje się okna ze ściany do gołego betonu to już tak musi być. Dobra ekipa wymieniająca okna przyniesie że sobą duże role folii którą rozłożą w pokoju gdzie będą pracować i w drodze do tego pokoju. Dobra ekipa też zabierze stare okna ze sobą i gdzieś je zutylizuje lub wykorzysta a nie zostawi na śmietniku pod domem.

Wymianę okien najlepiej zrobić przed ogólno-gipsowymi pracami bo i tak wymieniając okno a głównie ościeżnicę okna trzeba naruszyć ścianę naokoło. Oczywiście ekipa od okien powinna wyrównać ścianę naokoło okna ale różnie z tym bywa.
Wybierając rodzaj okna należy nie tylko zwracać uwagę na wygląd. Najważniejsze jest to żeby okno spełniało swoje zadanie czyli chroniło przed wiatrem, zimnem i deszczem. Musi być trwałe i szczelne ale i posiadać odpowietrzacze do przepuszczania powietrza przy szczelnym zamknięciu żebyście mieli czym oddychać. W związku z tym najlepiej wybrać ekipę która montuje okna znanej marki a nie okna noname. Okna znanych marek będą trochę droższe niż okna producenta garażowego ale będziecie mieć pewność że ewentualna reklamacja zostanie rozpatrzona i że w ogóle będzie gdzie jaką reklamację złożyć.

Okna mogą być plastikowe, aluminiowe lub drewniane. Które wybrać to już kwestia kalkulacji cen i estetyki wnętrza. Plastikowe w zupełności wystarczą i powinny być najtańsze.
Wybierając okna zwróćcie też uwagę na ilość komór powietrznych w ramach okien. Im więcej tym lepiej ale też nie ma co przesadzać. 3 komory powinny wystarczyć.
Jeśli mieszkacie na parterze lub ostatnim piętrze lub macie okno na jakąś ogólnodostępna przestrzeń albo generalnie chcecie czuć się bezpieczniej to warto pomyśleć o oknach ze wzmocnionymi okuciami i ewentualnie klamką na klucz. Jest kilka klas odporności na włamanie w przypadku okien. Liczy się w nich ilość czasu potrzebnego do pokonania okuć okna. Monter opowiadał mi kiedyś że złodzieje najpierw próbują po cichu pokonać właśnie zawiasy. Jak się im nie uda to albo rezygnują albo wybijają szybę co cicho się raczej zrobić nie da. Wybijanie szyby to ostateczność chyba że klient jest bardzo zdesperowany i bardzo chce się dostać do środka. Ale jeśli na prawdę chce się dostać do środka to mają oni inne sposoby... nazwijmy to bandyckie. Więc reasumując: jeśli chcecie być trochę bardziej bezpieczni - zainwestujcie w bardziej zabezpieczone okna lub kraty ale też nie ma sensu zbytnio przesądzać.

Przy montażu okien trzeba być i co jakiś czas sprawdzać jak się robota posuwa. A koniecznie trzeba sprawdzić czy zamontowane okna są zamontowane prawidłowo. Mianowicie czy odpowietrzacze nie są zatkane lub zasłonięte, czy okna są zamontowane poziomo, czy parapet wewnętrzny i zewnętrzny jest zamontowany poziomo i równo. Trzeba też przetrzeć okna ścierą i zobaczyć czy nie na nich rys, zadrapań lub wad w środku w szybie. Sprawdźcie też czy wszystkie mechanizmy okna działają prawidłowo, nie ocierają się o siebie lub inne przedmioty. Jeśli cokolwiek jest nie tak reklamujcie i domagajcie się poprawek jeszcze przed zapłaceniem wykonawcom. Przed płatnością macie jeszcze największy argument - pieniądze, po - już nie.

8 czerwca 2011

O glazurnikach

Dobry fachowiec to skarb. Tyczy się to oczywiście nie tylko glazurników, ale i innych magików również. Na dobrego fachowca niestety trzeba poczekać, bo jest zarobiony, ale to oznacza, że ma doświadczenie i renomę. Kiepski "fachowiec" to taki, który owszem, jest dostępny od ręki, ale to oznacza, że nie ma zleceń i klienci go nie polecają. Oczywiście nie jest tak za każdym razem, ale jest w tym pewna prawidłowość.
Umawiając się z glazurnikiem powinniśmy już mniej więcej wiedzieć co chcemy za jego pomocą osiągnąć. Choć dobry fachowiec na pewno coś doradzi, więc warto go spytać o opinię. Jak nie będzie miał własnego pomysłu - to raczej nie ma o czym z nim rozmawiać.

Zanim ustalicie za ile i kiedy robota mą być wykonana trzeba ustalić, co dokładnie będzie glazurnik robił. Nie wystarczy umówić się na położenie płytek w łazience i umówić się na jakąś kwotę za metr kwadratowy. Do jego zadań może też należeć (i bardzo często będzie musiał to zrobić jeśli macie mieszkanie w wielkiej płycie) wyrównanie ścian lub podłóg, szlifowanie płytek a później silikonowanie i fugowanie.

Jeśli kładziecie kafelki w kuchni lub przedpokoju gdzie na ścianie nie ma i nie będzie glazury trzeba dodatkowo wykonać tzw. cokoliki czyli niski pasek glazury na ścianie żeby wycierając podłogę mopem nie upaprać ściany. Jeśli nie ustalicie czy te dodatkowe prace są wliczone w cenę to glazurnik może wam później podyktować cenę, która może wam się nie spodobać.

Trzeba też ustalić która strona kupuje niezbędne materiały i przywozie je do mieszkania. Jeśli umówicie się, że również glazurnik ma się tym zająć to trzeba zażądać od niego paragonu ze sklepu. Jeśli nie macie samochodu dostawczego i zniżek w supermarketach budowlanych lepiej pozostawić kwestie zaopatrzenia glazurnikowi.

Bardzo ważną rzeczą jest też ustalenie z glazurnikiem wszystkich szczegółów prac. Musicie ustalić gdzie, jakie płytki mają być ułożone i w jaki sposób. Jeśli macie płytki w różnych kolorach i chcecie by były ułożone w romby ustalcie gdzie te romby mają się zaczynać i którym kolorem. Jeśli glazura ma szlaczek trzeba ustalić jak szlaczek ma przebiegać. Oczywiście jeśli tego nie ustalicie to glazurnik sobie poradzi, ale może sam podjąć decyzję bez waszej świadomości i może okazać się że zadecydował wbrew waszym oczekiwaniom. Dobry fachowiec powinien do Was w trakcie prac zadzwonić jeśli są jakieś decyzję do pojęcia.

Dodam jeszcze, że nie warto rozrysowywać ułożenia płytek bezpośrednio na ścianie czy podłodze. Glazurnik i tak najpierw musi przygotować ścianę, wyrównać i położyć na nią klej, więc wasze rysunki i tak znikną. Najlepiej rozrysować całość na kartce lub w komputerze i wydrukować i w kilku kopiach przekazać glazurnikowi.

6 czerwca 2011

O doradcach finansowych

Doradcy finansowi, jak wynika z moich doświadczeń, dzielą się na takich którzy próbują Ci cokolwiek wcisnąć z produktów finansowych, od których mają prowizję i tych którzy nie próbują i nie chcą marnować na to czasu bo prowizja za Ciebie będzie za niska.

Ci pierwsi to tacy domokrążcy, którzy umawiają się w Tobą w Twoim domu i próbują Cię przekonać, że Twoja emerytura będzie tak niska, że trafisz na starość na ulice (co z tego co widzę, akurat może być prawdą) i że jedynym wyjściem jest kupienie czegoś od niego. Rozmowa z takim doradcą się klei jeśli tematem rozmowy są inwestycje i oszczędzanie. Jak próbujesz się dowiedzieć czegoś co Ciebie interesuje np. kredyt mieszkaniowy, to już tak dużo na ten temat nie ma do powiedzenia.

Ci domokrążcy najczęściej działają z tzw. polecenia. Tak zwanego polecenia, bo najczęściej to wygląda tak, że to im trzeba polecać znajomych, których będzie atakował i namawiał na wizytę a nie Ty polecasz jego komuś. W dodatku jeśli nie chcesz mu podać nazwisk i numerów telefonów zaczyna się awantura, że przecież on przyszedł tu za darmo, poświęcił Ci czas i wypada dać mu te parę kontaktów w zamian. Nie dajcie się nabrać. Nic nie jesteście mu winni. I z resztą głównie dla tego lepiej nie zapraszać takiego doradcy do domu, bo postara się was w to wkręcić. Najlepiej umówić się u niego w biurze lub w jakimś publicznym miejscu typu kawiarnia, skąd w każdej chwil można wyjść.

A jak już dacie się na jakiś produkt finansowy namówić to broń Boże nie podpisujcie nic przy nim. Nad wszystkim trzeba się porządnie zastanowić, skonsultować bez obecności doradcy nad głową. Cokolwiek Wam powie nie dajcie się zwieść tym, że od umowy można odstąpić w ciągu kilku dni. Najczęściej problemy z tym związane są takie, że praktyce odstąpienie jest szalenie trudne.

Druga grupa doradców finansowych siedzi sobie spokojnie w biurze i czeka na klienta. Jak zgłosi się do niego klient gotowy wziąć duży kredyt - zostanie przyjęty z otwartymi ramionami. Jeśli okaże się że mały (np. przy zamianie mieszkania gdzie wkładem własnym jest Wasze mieszkanie) to już załatwianie czegokolwiek mu się po prostu nie opłaca i rozłoży ręce, że nic się nie da zrobić.

W moim przypadku było tak, że okazało się że po "rozmowach" z kolegami i konsultacjach żaden bank nie udzieli nam kredytu hipotecznego. Oczywiście wszelkie warunki w naszej strony były spełnione poza tym że chodzi o zamianę mieszkania. Można się załamać taką informacją. Ale wystarczy się przejść do dowolnego banku, nawet jednego z tych z którymi współpracuje dany doradca i okazuje się, że w zasadzie żadnego problemu z kredytem nie ma.

Uważajcie na doradców bo są cwani.

4 czerwca 2011

O przeprowadzce

Załatwienie firmy przeprowadzkowej to żaden problem. Trudniej jest zrobić to własnymi siłami. Z pomocą znajomych i przyjaciół nie ma jednak rzeczy niemożliwych.

Najważniejsze w przeprowadzce to dobrze się spakować w czym nikt wam raczej nie pomoże. A nawet nie powinien, bo nie będziecie wiedzieć gdzie co jest jeszcze kilka miesięcy po przeprowadzce. 

Najlepiej pakować rzeczy do tekturowych pudeł, nie za dużych żeby nie było problemów z ich uniesieniem i nie za małych żeby paczek nie było za dużo. Pudła można kupić np. w Ikei lub innym sklepie lub udać się do jakiegoś supermarketu i poprosić o zbędne pudła po różnego rodzaju produktach. Na pewno jakieś będą mieli. A najlepiej jeszcze przed przeprowadzką zacząć zbierać pudła po telewizorze, mikrofali, wierzy stereo itd.


Ciuchy można spokojnie wrzucać do plastikowych dużych toreb np. na śmieci. Ważne jest jednak to żeby worki były w miarę grube i mocne bo nieciekawym zajęciem jest zbieranie koszul rozsypanych po schodach. A cienkie worki lubią się czasem rozerwać, przetrzeć lub po prostu urwać. I dodatkowo pamiętajcie że te worki, niestety ale strasznie śmierdzą i jak najszybciej trzeba z nich ciuchy po przeprowadzce wyjąć... albo uprać.

Pamiętajcie też że lepiej nie wrzucać jeansów do pudła z książkami tylko dlatego że jest w nim jeszcze trochę miejsca. Może się później okazać, nie znajdziecie ich wtedy kiedy trzeba je będzie założyć a wtedy gdy zdecydujecie się wyłożyć książki na półkę. Czyli, w zależności od tego czy będziecie robić remont czy nie, po np. kilku miesiącach. Pudła najlepiej też jest opisać i okleić taśmą żeby się same nie otworzyły.


Meble, jeśli jakieś macie do przewiezienia, najlepiej rozebrać na czynniki pierwsze, o ile w ogóle są rozkładalne. Szuflady w komodach warto pozaklejać taśmą żeby same się nie wysunęły lub od razu je wyjąć i nieść osobno. Podobnie półki w szafkach. Jeśli chodzi o szafki to proponuje nie zaklejać od razu drzwiczek bo czasem przy niesieniu łatwiej jest złapać taką szafkę jak się uchyli drzwiczki.


Sama przeprowadzka jest niestety ciężką sprawą. Dodatkowo w przypadku zamiany mieszkania trzeba urządzić dwie przeprowadzki jednocześnie i minąć się w środku drogi. Problem jest także w tym, że wnosząc rzeczy do jednego mieszkania łatwo się pomylić które rzeczy są nasze i są jeszcze do zabrania a które już zostały przywiezione przez przyszłych lokatorów. Nie było by tego problemu gdyby wszystko zabrać jednym transporem ale najczęściej niestety na jeden raz się nie da.

Żeby uniknąć problemów które rzeczy są jeszcze do zabrania a które nie, najlepiej jest zgromadzić swoje rzeczy w jednym pokoju a na rzeczy nowych właścicieli przeznaczyć inny. Wówczas wystarczy tragarzom jedynie wskazać z którego pokoju mają brać rzeczy i już.

2 czerwca 2011

O zamianie mieszkań

Poza oczywistą metodą zdobycia mieszkania jaką jest jego zakup istnieje także zamiana nieruchomości. Oczywiście trzeba już mieć swoje mieszkanie żeby w ogóle o zamianie móc myśleć ale jak je macie i myślicie o większym (mniejszym) to poczytajcie dalej.

Polecam wszystkim tą formę zamiast sprzedaży własnego mieszkania i kupna innego (w dowolnej kolejności) i to zorganizowaną bez pośredników. 
Agencje nieruchomości zajmują się tematem zamiany mieszkań między klientami ale oczywiście biorą za tą usługę odpowiednią kwotę. Jaką - nie wiem bo załatwiałem to sam.

Na początek wady zamiany mieszkań. Największy problem to znalezienie takiej pani Zosi, która ma mieszkanie, które nam się podoba i jej podoba się nasze. Czasem bardzo długo trwa znalezienie takiej "okazji" ale nam się udało, więc się da.

Drugą wadą jest to że trzeba urządzić dwie przeprowadzki jednocześnie między mieszkaniami co bywa trudne zwłaszcza jak jest mało rąk do pomocy i dużo gratów. Ale przy pomocy znajomych gdzie sprawnie.
Natomiast jeśli chodzi o zalety to największą jest to że można dysponując w miarę niewielką kwotą mieć 2x większe mieszkanie. Dzieje się tak głównie dlatego, że mniejsze mieszkania kosztują za m kwadratowy nieco więcej niż duże. Reasumując 2 mieszkania po 40 metrów kosztują więcej niż jedno 80 metrowe. Najlepiej jest poszukać ogłoszeń sprzedaży mieszkań o podobnych rozmiarach co wasze i podobnych co wasze docelowe i wziąć różnice. Zapewniam że wyjdzie ciekawa kwota, łatwiejsza do przełknięcia. I jeszcze drobna rzecz... kupując mieszkanie płaci się podatek (z tego co pamiętam 2%) od wartości mieszkania a zamieniając się tylko od różnicy w cenie. Dla zobrazowania dla mieszkania za 400tys zamiast 8tys podatku przy zakupie płaci się 3tys przy zamianie. Szczegóły załatwiania spraw i papierologii to odzielny temat. Spróbuje je kiedyś opisać.