Doradcy finansowi, jak wynika z moich doświadczeń, dzielą się na takich którzy próbują Ci cokolwiek wcisnąć z produktów finansowych, od których mają prowizję i tych którzy nie próbują i nie chcą marnować na to czasu bo prowizja za Ciebie będzie za niska.
Ci pierwsi to tacy domokrążcy, którzy umawiają się w Tobą w Twoim domu i próbują Cię przekonać, że Twoja emerytura będzie tak niska, że trafisz na starość na ulice (co z tego co widzę, akurat może być prawdą) i że jedynym wyjściem jest kupienie czegoś od niego. Rozmowa z takim doradcą się klei jeśli tematem rozmowy są inwestycje i oszczędzanie. Jak próbujesz się dowiedzieć czegoś co Ciebie interesuje np. kredyt mieszkaniowy, to już tak dużo na ten temat nie ma do powiedzenia.
Ci domokrążcy najczęściej działają z tzw. polecenia. Tak zwanego polecenia, bo najczęściej to wygląda tak, że to im trzeba polecać znajomych, których będzie atakował i namawiał na wizytę a nie Ty polecasz jego komuś. W dodatku jeśli nie chcesz mu podać nazwisk i numerów telefonów zaczyna się awantura, że przecież on przyszedł tu za darmo, poświęcił Ci czas i wypada dać mu te parę kontaktów w zamian. Nie dajcie się nabrać. Nic nie jesteście mu winni. I z resztą głównie dla tego lepiej nie zapraszać takiego doradcy do domu, bo postara się was w to wkręcić. Najlepiej umówić się u niego w biurze lub w jakimś publicznym miejscu typu kawiarnia, skąd w każdej chwil można wyjść.
A jak już dacie się na jakiś produkt finansowy namówić to broń Boże nie podpisujcie nic przy nim. Nad wszystkim trzeba się porządnie zastanowić, skonsultować bez obecności doradcy nad głową. Cokolwiek Wam powie nie dajcie się zwieść tym, że od umowy można odstąpić w ciągu kilku dni. Najczęściej problemy z tym związane są takie, że praktyce odstąpienie jest szalenie trudne.
Druga grupa doradców finansowych siedzi sobie spokojnie w biurze i czeka na klienta. Jak zgłosi się do niego klient gotowy wziąć duży kredyt - zostanie przyjęty z otwartymi ramionami. Jeśli okaże się że mały (np. przy zamianie mieszkania gdzie wkładem własnym jest Wasze mieszkanie) to już załatwianie czegokolwiek mu się po prostu nie opłaca i rozłoży ręce, że nic się nie da zrobić.
W moim przypadku było tak, że okazało się że po "rozmowach" z kolegami i konsultacjach żaden bank nie udzieli nam kredytu hipotecznego. Oczywiście wszelkie warunki w naszej strony były spełnione poza tym że chodzi o zamianę mieszkania. Można się załamać taką informacją. Ale wystarczy się przejść do dowolnego banku, nawet jednego z tych z którymi współpracuje dany doradca i okazuje się, że w zasadzie żadnego problemu z kredytem nie ma.
Uważajcie na doradców bo są cwani.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz